Spis treści:
Świadkowie bezradni wobec dramatu
Starszy mężczyzna siedział na ławce, gdy nagle zaczął słabnąć. Był blady i miał przestraszone oczy. Jeden ze świadków podszedł, próbując pomóc. Wezwano pogotowie, ale tłum głównie się przyglądał. – Nikt nie pomógł. Na Jasnych Błoniach było wtedy kilkaset osób, może nawet tysiące. Nikt nie zareagował, ta znieczulica była straszna – mówi świadek.
- Świadkowie twierdzą, że mężczyzna mógł siedzieć na ławce w złym stanie nawet godzinę.
- Większość osób jedynie się przyglądała.
- Wezwanie pogotowia nastąpiło szybko, ale nie wystarczyło, by uratować mężczyznę.
– Nikt nie pomógł. Na Jasnych Błoniach było wtedy kilkaset osób, może nawet tysiące. Nikt nie zareagował, ta znieczulica była straszna – mówi świadek zdarzenia.
Brak reakcji ze strony tłumu wywołał wiele pytań o gotowość społeczeństwa do niesienia pomocy w sytuacjach kryzysowych.
Problemy z dostępem do defibrylatora
Jeden ze świadków postanowił zdobyć defibrylator z Urzędu Miasta. – Jeden pan z ochrony odesłał mnie do drugiego. Z lewego skrzydła do wejścia głównego, z wejścia głównego do ul. Odrowąża – relacjonuje świadek. Brak wiedzy pracowników ochrony o lokalizacji sprzętu oraz zamieszanie mogły znacząco opóźnić akcję ratunkową.
- Świadek próbował zdobyć defibrylator jak najszybciej.
- Pracownicy ochrony nie wiedzieli, gdzie znajduje się sprzęt.
- Zamieszanie trwało kilka minut, co mogło zaważyć na życiu mężczyzny.
– Jeden pan z ochrony odesłał mnie do drugiego. Z lewego skrzydła do wejścia głównego, z wejścia głównego do ul. Odrowąża – relacjonuje świadek próbujący zdobyć defibrylator.
Łatwiejszy dostęp do sprzętu ratującego życie mógłby poprawić szanse poszkodowanego.
Ratownicy przybyli za późno
Karetka przyjechała kilka minut po zgłoszeniu. – Zespół ratownictwa medycznego został zadysponowany do zasłabnięcia. Na miejscu znajdował się poszkodowany mężczyzna w wieku 77 lat, w stanie nagłego zatrzymania krążenia, któremu pomocy udzielali świadkowie – przekazała Natalia Dorochowicz, rzeczniczka prasowa Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie. Pomimo podjętych czynności ratunkowych, mężczyzna zmarł.
- Ratownicy rozpoczęli resuscytację natychmiast po przybyciu.
- Stan mężczyzny był krytyczny już w momencie przyjazdu pogotowia.
- Podjęte działania okazały się nieskuteczne.
– Zespół ratownictwa medycznego został zadysponowany do zasłabnięcia. Na miejscu znajdował się poszkodowany mężczyzna w wieku 77 lat, w stanie nagłego zatrzymania krążenia, któremu pomocy udzielali świadkowie – przekazała Natalia Dorochowicz, rzeczniczka prasowa Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie.
Śmierć mężczyzny na Jasnych Błoniach wywołała dyskusję na temat świadomości pierwszej pomocy oraz dostępności sprzętu ratującego życie. **Władze miasta zapowiedziały analizę procedur oraz rozważają zwiększenie liczby defibrylatorów w miejscach publicznych**. Tragedia ta pokazała, jak ważna jest szybka reakcja oraz odpowiednie przeszkolenie zarówno świadków, jak i pracowników ochrony.
źródło: Fakt