poniedziałek, 10 marzec 2025 11:48

Tragedia na Jasnych Błoniach w Szczecinie

Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Tragedia na Jasnych Błoniach w Szczecinie Tragedia na Jasnych Błoniach w Szczecinie fot: pixabay

W niedzielę, 9 marca, na Jasnych Błoniach w Szczecinie doszło do dramatycznego zdarzenia. Starszy mężczyzna zasłabł, siedząc na ławce, jednak większość obecnych nie zareagowała. Pomoc przyszła zbyt późno. Świadkowie opisali sytuację jako przejaw strasznej znieczulicy, a brak szybkiej reakcji i problemy z dostępem do defibrylatora mogły przesądzić o tragicznym finale.

Spis treści:

Świadkowie bezradni wobec dramatu

Starszy mężczyzna siedział na ławce, gdy nagle zaczął słabnąć. Był blady i miał przestraszone oczy. Jeden ze świadków podszedł, próbując pomóc. Wezwano pogotowie, ale tłum głównie się przyglądał. – Nikt nie pomógł. Na Jasnych Błoniach było wtedy kilkaset osób, może nawet tysiące. Nikt nie zareagował, ta znieczulica była straszna – mówi świadek.

  • Świadkowie twierdzą, że mężczyzna mógł siedzieć na ławce w złym stanie nawet godzinę.
  • Większość osób jedynie się przyglądała.
  • Wezwanie pogotowia nastąpiło szybko, ale nie wystarczyło, by uratować mężczyznę.

– Nikt nie pomógł. Na Jasnych Błoniach było wtedy kilkaset osób, może nawet tysiące. Nikt nie zareagował, ta znieczulica była straszna – mówi świadek zdarzenia.

Brak reakcji ze strony tłumu wywołał wiele pytań o gotowość społeczeństwa do niesienia pomocy w sytuacjach kryzysowych.

Problemy z dostępem do defibrylatora

Jeden ze świadków postanowił zdobyć defibrylator z Urzędu Miasta. – Jeden pan z ochrony odesłał mnie do drugiego. Z lewego skrzydła do wejścia głównego, z wejścia głównego do ul. Odrowąża – relacjonuje świadek. Brak wiedzy pracowników ochrony o lokalizacji sprzętu oraz zamieszanie mogły znacząco opóźnić akcję ratunkową.

  • Świadek próbował zdobyć defibrylator jak najszybciej.
  • Pracownicy ochrony nie wiedzieli, gdzie znajduje się sprzęt.
  • Zamieszanie trwało kilka minut, co mogło zaważyć na życiu mężczyzny.

– Jeden pan z ochrony odesłał mnie do drugiego. Z lewego skrzydła do wejścia głównego, z wejścia głównego do ul. Odrowąża – relacjonuje świadek próbujący zdobyć defibrylator.

Łatwiejszy dostęp do sprzętu ratującego życie mógłby poprawić szanse poszkodowanego.

Ratownicy przybyli za późno

Karetka przyjechała kilka minut po zgłoszeniu. – Zespół ratownictwa medycznego został zadysponowany do zasłabnięcia. Na miejscu znajdował się poszkodowany mężczyzna w wieku 77 lat, w stanie nagłego zatrzymania krążenia, któremu pomocy udzielali świadkowie – przekazała Natalia Dorochowicz, rzeczniczka prasowa Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie. Pomimo podjętych czynności ratunkowych, mężczyzna zmarł.

  • Ratownicy rozpoczęli resuscytację natychmiast po przybyciu.
  • Stan mężczyzny był krytyczny już w momencie przyjazdu pogotowia.
  • Podjęte działania okazały się nieskuteczne.

– Zespół ratownictwa medycznego został zadysponowany do zasłabnięcia. Na miejscu znajdował się poszkodowany mężczyzna w wieku 77 lat, w stanie nagłego zatrzymania krążenia, któremu pomocy udzielali świadkowie – przekazała Natalia Dorochowicz, rzeczniczka prasowa Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie.

Śmierć mężczyzny na Jasnych Błoniach wywołała dyskusję na temat świadomości pierwszej pomocy oraz dostępności sprzętu ratującego życie. **Władze miasta zapowiedziały analizę procedur oraz rozważają zwiększenie liczby defibrylatorów w miejscach publicznych**. Tragedia ta pokazała, jak ważna jest szybka reakcja oraz odpowiednie przeszkolenie zarówno świadków, jak i pracowników ochrony.

źródło: Fakt